wtorek, 30 czerwca 2015

Dzień 5

Od rana straszny upał. Temperatura dochodzi do 100 F (około 37 Celsjusza). Śniadanie zjedliśmy w Subway'u. Około południa zaczęliśmy szukać Walmart'u żeby kupić coś z długim rękawem bo słońce paliło ręce. Tego dnia zaliczyliśmy Blue Whale i przydrożne muzeum motocykli. Na noc zatrzymaliśmy się w motelu Super 8 w miasteczku Clinton.

Dzień 4

O godzinie 9:00 wyjechaliśmy w dalszą trasę. Tego dnia przejechaliśmy 340 mil i dojechaliśmy do Oklahomy. Noc spędziliśmy w motelu Relax Inn w miasteczku Vinnita.

Dzień 3

Rano wypożyyzalnia Eagleriders zaproponowała, że w ciągu 2-3 godzin przywiozą nam nowy motor do Springfield. Amerykańskie 2-3 godziny to jakieś 5-6 polskich. Na dodatek jedynym dostępnym motorem był HD Street Glide. Motocykl podobny ale nie ma tylnego kufra a siedzenie dla pasażera to po prostu porażka. Postanowiliśmy spróbować wymienić uszkodzoną tarczę w serwisie co było na rękę Eagleriders. Na szczęście tarcza była na miejscu i o 13:00 motocykl był gotowy do drogi. Niestety pogoda znów zagrała nam na nosie i zaczęło padać. Podjechaliśmy do Walmartu i kupiliśmy ciuchy przeciw deszczowe. Ruszyliśmy w trasę. Po jakimś czasie się wypogodziło i dojechaliśmy do miasteczka Union w stanie Missouri. Noc spędziliśmy w motelu Super 8. Motel fajny ale na śniadanie same dżemy, jogurty i tosty.

Dzień 2

Z hotelu wyjechaliśmy zaraz po śniadaniu. Pierwszy postój w Wilmington przy Gemini Giant. Następny w Gardner przy więzieniu z dwoma celami. Kolejny postój w salonie Harley'a w Springfield. Trasa szła idealnie do wyjazdu ze Springfield. Mieliśmy w planie przjechać jeszcze około 100 km. Jakieś 10 mil od Springfield przez zagapienie się w lusterko nie zdążyłem wyhamować i uderzyłem w motocykl przed nami. Na szczęście kolega przed nami utrzymał motor w pionie. My niestety przeszlifowaliśmy i siebie i motor po jezdni. Skończyło się na kilku siniakach i otarciach ale w motorze zgięła się przednia tarcza hamulcowa więc trzeba było przerwać jazdę. Wezwaliśmy policję. Policja spisała protokół dla ubezpieczalni i ściągnęła lawetę, którą odholowaliśmy motor do serwisu Harleya w Springfield. Obyło się bez mandatu. Było już po 17:00 więc motor pozostawiliśmy przed serwisem i udaliśmy się do hotelu Route 66. Serwis otwierali następnego dnia o 11:00 więc utopiliśmy smutki w whisky.
Przy motocyklu

Gemini Giant

sobota, 27 czerwca 2015

Dzień 1

Motocykle odebraliśmy około 12:00. Po drodze do punktu startowego trasy załatwiliśmy kartę SIM z internetem. Zaczęło padać więc przeczekaliśmy w restauracji. Po zrobieniu pamiątkowego zdjęcia przy znaku oznaczającymi początek Route 66 ruszyliśmy w trasę. Znowu zaczęło padać ale tym razem nie przestało. W niesamowitym korku (piątkowe rush hours) i deszczu dojechaliśmy do Countryside. Byliśmy wszyscy doszczętnie zmoczeni. Jeszcze przez 30 min szukaliśmy hotelu aby w końcu poddać się i zatrzymać w Best Western (około 188 $ za noc). Ze wszystkiego co było w pokoju pod ręką zrobiliśmy wieszaki na mokre ciuchy i odpaliliśmy klimę w trybie grzania i nadmuchu. Po godzinie w pokoju mieliśmy klimat jak w dżungli: gorąco i wilgotno. W między czasie  poszliśmy coś zjeść. Ciągle lało więc zamówiliśmy taksówkę do pobliskiego centrum handlowego. Czekaliśmy na nią włącznie z kilkoma interwencjami około 1.5 godziny i się nie doczekaliśmy. Deszcz zelżał na tyle że dało się iść. Kanapka w Burger Kingu i piwko ze stacji paliw doszczętnie nas  zniszczyły. Rozeszliśmy się do pokojów jak grzeczne dzieci.

piątek, 26 czerwca 2015

Przylot do Chicago

Wylądowaliśmy o 15:00 lokalnego czasu. Po około 16 godzinach podróży wyglądaliśmy i czuliśmy się żałośnie. Kolacja w Denny's i godzinka odpoczynku. Na nocleg wybrałem Motel 6. Podstawowa zaleta to mała odległość od lotniska i punktu odbioru motocykla.
O 20:00 pojechaliśmy na spotkanie z lokalnym polskim klubem motocyklowym "Sokol Riders". Totalnie odjechani i wspaniali ludzie. Klimat wyłącznie motocyklowy i zajebista miejscówka na imprezy. Otrzymaliśmy wiele użytecznych informacji na temat motocykli Harley'a, wyposażenia, atrakcjach na Route 66 i zasadach panujących na drogach. Najbardziej podobała mi się ta o ograniczeniach prędkości: "Jak jest 50 to można 70". Po raz pierwszy miałem okazję posadzić swój tyłek na Elektrze. Po kilku browarach na koszt klubu (pozdrowienia dla Iwonki) pojechaliśmy do hotelu na zasłużony odpoczynek. Serdecznie dziękujemy Mariuszowi, Padre, Iwonce, Rafałowi, Radkowi i wielu, wielu innym Sokołom, których imion nie sposób pamietać za naprawdę ciepłe przyjęcie!